Fantazje

Forum sesji Fantazje


#1 2008-06-01 19:37:18

Kristoff

GM

Zarejestrowany: 2008-05-24
Posty: 14
Punktów :   

Fantazje: Preludium

Rozpoczynamy przygodę. Na początku kilka słów wyjaśnienia. Zaczynanie zupełnie osobno, ten rozdział jest swego rodzaju retrospekcją, wyjaśniającą w jaki sposób zetknęliście się z Planami. Do każdego będę pisał osobno podając jego nick na początku posta. Z czasem, gdy się zejdziecie, będzie się pojawiać kilka nicków, aż w końcu stworzycie jedna drużynę (lub nie ).

Odpisując na mój post nie musicie się ograniczać do "idę tam", "wchodzę do środka" czy "uderzam go kijem". Możecie sami wymyślić kawałek historii a dopiero za chwilę ja sam się wetnę .

Avis:
Nadchodzi zmierzch a deszcz z uporem nie przestaje siąpić. Jesteś już przemoczona do suchej nitki. Z mozołem brniesz przez chlupoczące błoto, widząc swój cel - małą zapyziałą wiochę o wdzięcznej nazwie Mgły. Aż trudno ci uwierzyć, że znowu zajmujesz się pogonią za niewidzialnym wrogiem. Przez tyle lat bezskutecznie szukałaś ludzi odpowiedzialnych za śmierć swoich bliskich, że zadanie to stało się swego rodzaju nawykiem pozbawionym znaczenia. A jednak tuż przed śmiercią twój mistrz polecił ci odwiedzić pewną wieszczkę. Sądził, że będzie ona znała znaczenie jedynej poszlaki jaką dysponujesz na temat swoich prześladowców. Nie wiesz dlaczego zwlekał z tą cenną informacją tak długo, ale ta rada na nowa rozbudziła w tobie nadzieję. I gniew.

Poszlaką tą jest Znak. Kiedy w tę pamiętną noc siedziałaś skulona wśród zwalonych gruzów chowając się przed ich spojrzeniem, jeden z nich podszedł na tyle blisko, że pomyślałaś, że zaraz cię zauważy. Stał tuż nad tobą i wtedy dostrzegłaś ten symbol. Na dłoni miał wytatuowany wizerunek jakiegoś zwierzęcia: rozwartą paszczę, wściekłe ślepia i coś na kształt rogów, ale był zbyt wytarty i brudny, by można było wyczytać więcej. Ten symbol był przez wiele lat twoim jedynym tropem. Z biegiem czasu okazywało się jednak, że nikt nie potrafi go rozpoznać i zaczęłaś wątpić, czy przypadkiem nie jest on wytworem twojej fantazji. Aż do teraz.

Kierując się dokładnymi wskazówkami mistrza odnalazłaś ową wieszczę. Okazała się starą kobietą o nieobecnym, mętnym spojrzeniu, jak na wieszczkę przystało. Bez słowa wpuściła cię do swej skromnej chatki i usiadła wpatrując się w ciebie milcząco. Wtedy opowiedziałaś jej o znaku rogatego węża.
- Ten znak nie pochodzi z tego świta, dziecko - odrzekła smętnie kobieta spuszczając głowę.
- Nie jestem twoim dzieckiem, jeśli możesz mi wybaczyć  - odpowiedziałaś z wrodzą butą - ale powiedz mi trochę więcej, to dla mnie ważne. Nikt przed tobą nie potrafił mi nic powiedzieć na ten temat.
- Ten znak oznacza przynależność. Przywiązanie do pewnej grupy, której cele wykraczają poza ramy naszego rozumowania. Nazywają siebie Kaosytami. Nie powinnaś się z nimi mierzyć - głos kobiety przepełniał głęboki smutek.
Ty jednak byłaś nieugięta. Zmusiłaś wieszczkę, aby zdradziła ci informacje o miejscu, gdzie można spotkać ludzi napiętnowanych tajemniczym symbolem. Nim miną trzy klepsydry, dojdziesz wreszcie do karczmy i przekonasz się staruszka mówiła prawdę. Przekonasz się czy twój wróg istnieje naprawdę, czy ścigałaś tylko własne urojenia.

Offline

 

#2 2008-06-02 21:10:38

Avis

Nowy użytkownik

4443338
Skąd: Babiowiocha
Zarejestrowany: 2008-05-27
Posty: 6
Punktów :   

Re: Fantazje: Preludium

To ja, to ja !

Ciężkie strugi deszczu wciąż mocno uderzały o ziemię, droga zamieniła się w błotnisty potok, brudząc moje ukochane czarne buty. Prychnęłam niezadowolona, stając przed karczmą. Obskurny szyld był tak zniszczony, że nie sposób  było odczytać z niego nazwę. Mając wybór między staniem na deszczu, a wejściem do karczmy, która z zewnątrz przypominała bardziej stodołę niż cokolwiek innego ze zrezygnowaniem opuściłam ręce i szybko wsunęłam się do środka...


"L, did you know, that Shinigami Gods eats only apples?"

Offline

 

#3 2008-06-05 15:58:49

Kristoff

GM

Zarejestrowany: 2008-05-24
Posty: 14
Punktów :   

Re: Fantazje: Preludium

Leurii
Korytarz ciągnął się już tak daleko, że wędrówka nim zaczęła ci raczej przypominać spadanie w bezdenną studnię. Mrok był tutaj bardziej natarczywy niż na otwartej przestrzeni, ześlizgiwał się z czarnych ścian i wirował w powietrzu tłamsząc bezlitośnie ogniki nielicznych świeczek. W istocie ich blask bardziej podkreślał wszechobecną ciemność niż ją odpędzał. Ale ty kroczyłeś zdecydowanie do przodu, widząc tylko swoje własne myśli, nieważne ile jeszcze przyjdzie ci przejść, gdzieś tam na końcu tej ścieżki kryją się drzwi do Kronik Zakazanej Myśli, skarbnicy wiedzy, wobec której twoje dotychczasowe osiągnięcia były niemalże niczym.

Tylko członkowie Rady Starszych mieli dostęp do ksiąg zgromadzonych w tym tajemniczym miejscu. W ostatnich dniach jednak twój wrodzony pociąg do sekretnej wiedzy przybrał na sile obierając postać chorobliwej fascynacji. Zwykłe manuskrypty i księgi zaklęć przestały ci wystarczać, zacząłeś rozumieć, że gdzieś tam za kurtyną rzeczywistości musi się kryć świat pełniejszy i zasobny w prawdziwą wiedzę, której poszukujesz. Dlatego zdecydowałeś się zaryzykować swoją reputację a może nawet i życie dla możliwości odwiedzin tego miejsca.

Głowna sala roztworzyła się przed tobą zupełnie niespodziewanie jakby ktoś podniósł kotarę z magicznej latarenki. Błękitny poblask spływał kaskadą z ogromnej kuli zawieszonej pod sufitem, na wysokości kilku pięter. Zdawała się powoli pulsować, przypominając bicie serca jakiegoś monstrum. Wokół ścian ułożone były były stosy starych, poczerniałych ksiąg. Schody wznosiły się spiralnie ku magicznej kuli światła, korytarze wypełnione regałami rozchodziły się promieniście tworząc misterny labirynt. Oto miejsce, którego poszukiwałeś, tutaj mógłbyś spędzić resztę swojego życia. Dopiero gdy opadł już twój zachwyt dostrzegłeś rozlaną na samym środku komnaty kałużę najgłębszej czerni jaką w życiu widziałeś. W centrum monumentalnej groty znajdowała się półpłynna pustka emanująca złem. Musisz być ostrożny, musisz się też pośpieszyć, czujesz że nie powinieneś przybywać w tym miejscu za długo.

Offline

 

#4 2008-06-06 19:20:57

Leurii

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2008-05-24
Posty: 6
Punktów :   

Re: Fantazje: Preludium

Czując jak wzbiera we mnie euforia, odliczałem uderzenia serca. Nie wiedziałem ile mam czasu. Jakiś starszy mógł zjawić się tutaj w każdej chwili i nakryć mnie. Wolałem nie myśleć, co by się ze mną stało. Moje stanowisko w mieście Pomrok nie upowarzniało mnie nawet do stracia kurzy z tych okładek. Nie miałem prawa oddychać powietrzem tego miejsca, a co dopiero dotknąć którejś z ksiąg. Chciałem załatwić to jak najszybciej, jednocześnie chcąc spędzić tam całe swoje życie. Nie rozmyślając więcej postanowiłem wziąść się do przeglądania wielkich tomów, począwszy od tych najstarszych. Tak, od takich zdecydowanie chciałem zacząć. Pierwszy raz w życiu czułem, jak kolana się pode mną uginają. Moje ruchy były ociężałe, cały drżałem. Pomroki nie należały do wyrozumiałych istot. Chwyciłem pierwszą z brzegu, najbardziej rozpadającą się księgę i zatopiłem w niej swoje ciemne ślepia. Moje marzenie wreszcie się spełniło.

Ostatnio edytowany przez Leurii (2008-06-06 19:22:03)

Offline

 

#5 2008-06-06 21:17:49

Kristoff

GM

Zarejestrowany: 2008-05-24
Posty: 14
Punktów :   

Re: Fantazje: Preludium

Avis
Bębniący o szyby deszcz oraz sam harmider wewnątrz karczmy, sprawiły, że nikt nie zauważył twojej obecności. Pogrążeni w zapalczywych dyskusjach miejscowi nie zwróciliby nawet uwagi, gdyby tuż obok nich przemaszerował smok. Było ci to bardzo na rękę. Znalazłaś sobie mały stolik wciśnięty między filary i poczęłaś bacznie przyglądać się poszczególnym gościom. W ten dżdżysty wieczór karczma przeżywała małe oblężenie ku uciesze gospodarza, którego jedynym zmartwieniem jest zapewne niedopuszczenie do burdy, która przy takeij ilości ludzi jest bardzo sposobna. Mimo tłumu, dzięki swym bystrym zmysłom wyłoniłaś z tłumu dwóch podejrzanych osobników, z pewnością parających się magią. Jeden z nich sycił się posiłkiem. Twoją uwagę przyciągnęło jego odzienie. Był magiem, to oczywiste że musiał się dziwacznie ubierać, ale zupełnie nie przypominał tych snobów których często okradałaś w ich bogatych, eleganckich apartamentach. Ten sprawiał wrażenie nie do końca sprawnego umysłowo. Nosił pstrokate szaty pocięte przez pijanego krawca i fikuśne ozdoby. Łapczywie pożerając jakiś bliżej nierozpoznawalny kawał mięsa spoglądał błędnym wzrokiem po całej gospodzie w zupełnie nieprzewidywalny sposób. Kilka kroków dalej, stał wsparty o ścianę dosyć postawny mężczyzna ubrany w czarne szaty z odcieniem głębokiego błękitu. Nosił jakiś amulet ale stał zbyt daleko aby można było rozpoznać wyryty na nim obraz. Sprawiał wrażanie znudzonego ale emanowała z niego też aura tajemniczości i złowieszczości. Wieszczka utrzymywała że jeden z Kaosytów rezyduje w tej karczmie, jest "skrzynką kontaktową". Teraz plujesz sobie jednak w brodę że nie zapytałaś jej jak się ubiera ten mag.

Offline

 

#6 2008-06-07 09:29:09

Avis

Nowy użytkownik

4443338
Skąd: Babiowiocha
Zarejestrowany: 2008-05-27
Posty: 6
Punktów :   

Re: Fantazje: Preludium

Avis:

„No tak…” przeszło mi przez myśl, kiedy uświadomiłam sobie własną głupotę. „Z powodu głupiego pośpiechu i podniecenia nie spytałam o najważniejsze rzeczy.” Jednak natychmiast wróciło do mnie zimne opanowanie, wytrenowane podczas lat praktyki. Wstałam i podeszłam do szynkwasu. Barman sprawiał wrażenie bardzo zajętego, ale trochę monet z pewnością zapewni mi jego czas. Tymczasem zamówiłam coś ciepłego do picia i oparłam się plecami o ladę i powoli, jakby od  niechcenia zaczęłam rozglądać się w koło, nigdzie nie zatrzymując dłużej wzroku. Spróbowałam uchwycić wizerunek z amuletu mężczyzny opartego o ścianę, jednocześnie udając znudzoną i niezainteresowaną. Powoli układałam w głowie plan działania…


"L, did you know, that Shinigami Gods eats only apples?"

Offline

 

#7 2008-06-07 17:43:22

Kristoff

GM

Zarejestrowany: 2008-05-24
Posty: 14
Punktów :   

Re: Fantazje: Preludium

Vobe
Dzień chylił się ku zachodowi. Miodowo-żółte światło przesączało się przez rumiane listki wśród jednostajnego, usypiającego szumu. Zawsze lubiłeś odwiedzać Silvermoon na jesieni, uważałeś, że wtedy prezentuje się najokazalej, niczym wielobarwny klejnot. Po każdej mniej lub bardziej niebezpiecznej wyprawie dobrze jest wrócić do tego wielokulturowego miasta, przepełnionego natchnieniem i życzliwością. Kiedy tak jechałeś traktem pogrążony we własnych myślach, niespodziewanie rozproszył cię jakiś hałas przypominający uderzenie w ogromny bęben. Czyżby niespodziewany podchód orków? - przemknęło ci przez myśl - nie, to zupełny absurd, ten dźwięk przypominał bardziej jakąś eksplozję.

Wrodzona ciekawość skłoniła cię do zbadania sprawy, miałeś jeszcze dość czasu żeby spokojnie dojechać do gospody "Pod Łbem Wiwerny" zanim nadejdzie zmrok. W tych lasach nie miałeś się raczej czego obawiać, dlatego raźnie prowadziłeś konia przez chaszcze. Mimo że niepokojący dźwięk zabrzmiał tylko raz, doskonale orientowałeś się z jakiego kierunku przybył. Nim minęły dwie klepsydry zaczęły dobiegać do ciebie czyjeś podniesione głosy. Zsiadłszy z wierzchowca pozostawiłeś go za sobą by bezszelestnie zbliżyć się do źródła zamieszania. Na wszelki wypadek sięgnąłeś po swój drogocenny Kamień Ioun, który zdobyłeś na ostatniej wyprawie, który zaczął natychmiast wirować wokół.

W oddali majaczyły potężne, masywne sylwetki. Nie potrafiłeś domyślić się do jakiej rasy należą istoty krzątające się wśród drzew. Miały niebieską skórę, o intensywnej barwie i nosiły się na nieznaną ci modłę. Na domiar, posługiwały się nieznanym ci językiem składającym się z kaszlnięć i mlaśnięć. Mimo że nasłuchiwałeś z całych sił, nie byleś w stanie wyłowić z tego bełkotu ani krzty sensu. Czy to jakieś groźne istoty? Może jacyś przybysze o niecnych zamiarach, wówczas należałoby sprowadzić gwardię. Ale niebieskie istoty nie wzbudzały w tobie niepokoju. Sytuacja skompilowała się jednak dopiero, gdy wśród obcych dostrzegłeś rannego leżącego bezradnie wśród listowia.

Offline

 

#8 2008-06-08 09:43:59

Macias

Twój admin;)

Zarejestrowany: 2008-05-24
Posty: 7
Punktów :   

Re: Fantazje: Preludium

Rozglądam się dokładniej po obozowisku, i gdy nie zauważyłem nic niepokojącego chciałem już odejść... ale ta ranna osoba... A co tam, niech stracę. Zamknąłem oczy, rozłożylem ręce i wyszeptałem inkantację niewidzialności- "o wielki duchu, niewidzialna istoto- użycz mi swej postaci". Gdy otworzyłem oczy nie widziałem siebie. To bardzo dziwne uczucie, nigdy nie udało mi się do niego przyzwyczaić. Zacząłem krążyć po obrzeżach obozu, aż dotarłem do rannego. Jednocześnie bacznie obserwowałem dziwne niebieskie istoty.
Ranny był w opłakanym stanie. Urwana lewa noga, w lewej ręce nie miał żadnych palców, i cały lewy bok był poparzony. Najpewniej umarłby, gdyby nie opatrunki które miał na sobie. No i na pewno leczenie było wspomagane magią- niedaleko leżało parę butelek z kroplami charakterystycznym, niebieskim płynem. Cóż, to chyba ofiara tego dziwnego wybuchu, pomyślałem. Jednak nic tu po mnie, pojadę do Silvermoon, i tam zgłoszę całą sprawę gwardi...
Już chciałem sie po cichu wycofać, gdy nagle zacząłem nabierać barw- czar przestawał działać! Zbyt długo czasu spędziłem nad rannym! "Niech to szlag" przemknęło mi przez myśl, i chciałem skoczyć w krzaki z nadzieją, że nikt mnie nie zobaczy, jednak w tym momencie rozległ się dziwny skowyt, a ja zamarłem w miejscu wiedząc już że mnie zauważyli...

Offline

 

#9 2008-06-11 18:16:42

Kristoff

GM

Zarejestrowany: 2008-05-24
Posty: 14
Punktów :   

Re: Fantazje: Preludium

Vobe
Istoty wyglądały na równie zaskoczone jak ty, jednak szybko się zreflektowały - jeden z nich, najbogaciej odziany i najdostojniejszy, rzucił kilka szybkich poleceń swoim kompanom zamaszyście gestykulując. Nie wydawał się rozgniewany a raczej bardzo zaaferowany i przejęty, lecz pozory mogą mylić. Pozostali otoczyli cię luźnym kołem i w powietrzu zaczął rozchodzić się charakterystyczny zapach magii, na który byłeś zawsze wyjątkowo wyczulony. Było to tym dziwniejsze, że niebiescy nie wykonywali żadnych gestów ani nie wypowiadali słów tak, jakby nagle sami zaczęli emanować mistyczną mocą. Kiedy gorączkowo zastanawiałeś się nad sytuacją, jeden stwór zaczął mówić do ciebie w języku, który nie przypominał już charkliwego bełkotu. Pewne słowa brzmiały nawet podobnie do ludzkich, lecz nie dostatecznie byś mógł je zrozumieć. Inny podszedł w międzyczasie do rannego i zaczął go dokładnie oglądać, musiał zauważyć, że znów ma się gorzej. Już po chwili podnieconym głosem oznajmiał coś przywódcy, najwyraźniej chodziło mu o ciebie, bo wskazywał cię palcem, wciąż mówiąc. Wtedy twój wzrok napotkał spojrzenie przywódcy dziwnych istot a on powiedział do ciebie płynną ludzką mową:

- Czy potrafiłbyś wyleczyć naszego przyjaciela, magu? - rzekł bardzo spokojnie, ale coś w jego mowie wzbudzało twój głęboki niepokój. Jego usta poruszały się zupełnie nieadekwatnie do wypowiadanych słów zupełnie jakby ktoś przez niego przemawiał lub działał tu jakiś urok. A może to wina stresu i wywołanych nim przewidzeń? Nie ma czasu na zastanawianie się, trzeba coś odpowiedzieć.

Leurii
Pierwsza z ksiąg nosiła wyraźne ślady po ciężkich przejściach, zupełnie jakby w przeszłości strawił ją kwas lub płomień. Nieliczne fragmenty, które można było odczytać były zapisane piekielnym alfabetem. Miałeś już styczność z tego rodzaju pismami. Szybko jednak zorientowałeś się, że woluminy zalegające przy wejściu stanowią zbiór zniszczonych ksiąg, które prawdopodobnie oczekują renowacji. Zagłębiłeś się zatem w pierwszy korytarz odchodzący z komnaty. Na regałach spoczywały tomy w zdecydowanie lepszym stanie. Zdawały się łapczywie pochłaniać blade światło sączące się z kuli. Wiele z nich stanowiło wynurzenia diabłów o naturze zła, traktaty o sztuce wojennej i inne opisy które nie interesowały cię bezpośrednio. Jednak atmosfera tego miejsca sprawiała że wszystko wydawało się bardziej intrygujące z uwagi na tajemniczość tego miejsca oraz fakt że wtargnąłeś tu bezprawnie. Zaczytawszy się w opisie wojennych zmagań, które toczyły się w nieznanych ci światach czy też wymiarach, usłyszałeś nagle zduszone szepty dobiegające dookoła. Z hukiem zatrzasnąłeś okładki wzbudzając tumany kurzu, który w zupełnej ciszy opadł na zimną posadzkę. Musiało ci się wydawać. A może to słowa w księdze zaczęły same do ciebie przemawiać? Odłożyłeś ją z powrotem na półkę i zwróciłeś się ku dalszym korytarzom. Wyglądało na to, że im dalej idziesz tym większe i dostojniejsze księgi napotykasz. Znajdowałeś się teraz na drugim piętrze spiralnych schodów, blisko galerii skąd rozciągał się widok na całą główną komnatę. Korytarz wspinał się jeszcze wyżej ale nie byłeś pewny czy powinieneś tam iść. Większość ksiąg dygotała niespokojnie lub wysączała się z nich mroczna substancja. Czy to one tak szeptały? A może ktoś cie obserwuje - kilka razy katem oka dostrzegłeś nienaturalne cienie, nic jednak poza tym. W bibliotece zalegała grobowa cisza.

Ostatnio edytowany przez Kristoff (2008-06-11 20:12:53)

Offline

 

#10 2008-06-16 20:44:51

Leurii

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2008-05-24
Posty: 6
Punktów :   

Re: Fantazje: Preludium

Byłem za daleko żeby rezygnować. Z taką wiedzą jaką mogłem tu zdobyć, mógłbym nawet zginąć. Szybko chwyciłem jedną ze starszych ksiąg pochodzących z Netherily, gdzie "moi" pradziadowie uzyskawszy wiedzę o magii od elfów zaczęli z nią eksperymentować. To ciekawiło mnie najbardziej, jak również upadek Netherilu, o którym wiedziałem mało. Ponoć całe imperium zniszczyło jedno potężne zaklęcie. Gdyby tak je poznać... Tym czesem otworzyłem książkę która wydała mi się z tamtego okresu na pierwszej stronie i... z książki wydobył się ryk niczym zabijanej banshee. Upuściłem stary wolumin na twardą posadzkę łapiąc się za uszy. Moje serce przyspieszyło, krzyk był tak głośny, że z pewnością usłyszeli go starsi. Skarciłem się w duchu za taki poważny błąd w sztuce- nie sprawdziłem czy księga posiada pułapki lub zabezpieczenia. Schowałem ją za pazuchę i wyszedłem z korytarza. Idąc słyszałem te okropne stłumiaone głosy i ciche kroki. Weź się w graść, powiedziałęm sobie, jesteś pomrokiem. Uspokoiłem się na tylę, żeby rozejrzeć się za ewentualną drogą ucieczki. Może powinienem stąd wyjść? Zostawić księgę czy nie? Może nie zauważą jej braku. Już miałem odpowiedziec sobie na te pytania, gdy usłyszałem kroki i nie było to złudzenie. Szybko wyszeptałem pod nosem inkantację i stałem się niewidzilny. Zawsze kochałem porstotę, z jaką pomroki staja się niewidzialne. Na wszelki wypadek schowełem się za najbliższy regał i obserwowałem. Teraz odezwała się we mnie dusza pomroka i byłem gotowy zabić, aby uciec stąd żywy z kilkoma księgami- chyba że karą z przebywanie tutaj nie była moja śmierć. Tak czy siak decyzja co zrobię, zależała od tego, kto wyłoni się zza korytarza.

Offline

 

#11 2008-06-17 23:46:36

Kristoff

GM

Zarejestrowany: 2008-05-24
Posty: 14
Punktów :   

Re: Fantazje: Preludium

Avis
Ponieważ mężczyzna zdawał się zadumany i nieobecny nabrałaś dość śmiałości, by skupić swój wzrok na amulecie. Wykonany był ze srebra lub z platyny, w środku znajdował się niebieski klejnot ale nie szafir, inny minerał, którego wcześniej nie widziałaś. Wisior wykrojony był w misterny kanciasty kształt dwóch płytek które na przemian zachodziły na siebie. Gdy przesunęłaś się pół kroku bliżej, aby wyłuskać napis okalający klejnot, niespodziewanie mężczyzna powoli odwrócił głowę w twoim kierunku, zupełnie jakby od dawna wiedział, że go obserwujesz. Spłoszona szybko odwróciłaś głowę choć wiedziałaś że nie powinnaś tak zareagować. Ale może dzięki temu mag weźmie cię po prstu za ciekawską dziewkę i nie zainteresuje się tobą. Ciekawe w jakim pokoju się zatrzymał, a także ten drugi.
Tak czy inaczej, ani na rękach ani na amulecie nie widniał znak rogatego węża. Może pomyliłaś się w swoich osądach i należy zbadać drugiego maga. Patrzyłaś teraz na niego z pogardą. Zjadłszy posiłek zaczepiał dziewczyny roznoszące trunki wyraźnie mając ochotę na małe pieszczoty, one jednak z uporem mu domawiały.

Leurii
Stojąc w milczącym bezruchu mimowolnie wstrzymałeś oddech. Kroki zbliżały się coraz natarczywiej. Wtem, zza załomu korytarza wychynęło bardzo dziwne stworzenie. Było nagie i bezwłose. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałeś. Jego szczupła sylwetka kiwała się nieporadnie gdy z plaśnięciami stóp przeszło tuz koło ciebie. Z grubsza wyglądało jak człowiek gdyby nie nadnaturalnie duże usta a właściwie jama w ich miejscu, ziejąca przepastną pustką. Stworzenie przeszło obok ciebie bacznie się rozglądając, nei było jednak wiadomo w która stronę patrzy bowiem jego oczy były mętne. Przez chwilę myślałeś że mimo ochronne zaklęcia przejrzało cię, ale w następnej chwili odbiegło pokracznie i zniknęło ci z oczu. Czyżby był to jakiś strażnik księgozbioru? Nie wiadomo jakie potworności czają się w czarnej sadzawce w głównej komnacie. Może przywabił je ryk księgi?
Wolałeś nie zastanawiać się nad tym dłużej. Dziarskim krokiem ruszyłeś po schodach ku niższej kondygnacji biblioteki. Pomimo wciąż pojawiających się spontanicznie szeptów i pomruków odzyskiwałeś panowanie nad sobą. Bez trudu dotarłeś do wielkiej sali. Zanim odszedłeś, zdołałeś jeszcze katem oka dojrzeć dwóch pomroków spacerujących po trzecim piętrze z dwoma mefitami blasku na łańcuchowej uwięzi. Jedna księga to wielki skarb, czas odejść i się gdzieś ukryć, aby można było spokojnie zgłębić jej treść. Nie byłęś pewien czy twój dom jest dobrym miejscem, może lepiej przeczekać kilka dni w ukryciu? Ale z drugiej strony twoje znikniecie wzbudziło następne podejrzenia, może lepiej nie popadać w paranoję?

Offline

 

#12 2008-06-18 19:35:16

Avis

Nowy użytkownik

4443338
Skąd: Babiowiocha
Zarejestrowany: 2008-05-27
Posty: 6
Punktów :   

Re: Fantazje: Preludium

Skrzywiłam się, klnąc w myślach bardzo brzydko. Żaden z mężczyzn, póki co, nie zdradzał ochoty by wychodzić z karczmy, więc dałam mi spokój. Na razie. Odwróciłam się do barmana i delikatnie brzęcząc monetami, spojrzeniem i zalotnym uśmiechem spróbowałam go zachęcić do rozmowy. W końcu barmani to wręcz rzeka informacji… nawet jeśli wyglądają na wioskowych głupków. Barman musi znać chociaż jednego z nich, skoro „rezyduje” w karczmie jako „skrzynka kontaktowa”.


"L, did you know, that Shinigami Gods eats only apples?"

Offline

 

#13 2008-06-19 20:38:43

Macias

Twój admin;)

Zarejestrowany: 2008-05-24
Posty: 7
Punktów :   

Re: Fantazje: Preludium

Patrząc ze skupieniem na istotę wolno i wyraźnie mówię- niestety nie, nie znam czarów leczących. To magia kapłanów, ja zaś jestem magiem. Mogę za to wysłać szybką wiadomość do miasta, by sprowadzili kogoś kto potrafi leczyć.
Niebieska istota porozumiała się w dziwnym języku ze swoimi kompanami, potem popatrzyła na mnie, i znowu usłyszałem ten dziwny, nienaturalny głos- dobrze, tylko śpiesz się. Naszemu towarzyszowi nie zostało wiele czasu.
Kiwam głową i rozpoczynam rzucanie zaklęcia. Krzyżuje dłonie, machając palcami niczym ptak, mrucząc magiczne słowa zaklęcia. Już po chwili od moich dłoni odrywa się cień przyjmując materialną postać sowy, która leci w stronę Silvermoon.
Znowu spoglądam na przywódce istot, i powodowany wrodzoną ciekawością pytam- "A w zasadzie jakiej rasy jesteście?"

Offline

 

#14 2008-06-21 20:48:33

Kristoff

GM

Zarejestrowany: 2008-05-24
Posty: 14
Punktów :   

Re: Fantazje: Preludium

Vobe
Normalnie nie zadałbyś otwarcie takiego pytania, nie wiedząc czego można się spodziewać, jednak pomału zaczynałeś rozumieć, że stwory nie stanowią zagrożenia. Przywódca odprowadził magicznego posłańca wzrokiem z niekłamanym podziwem, po czym przemówił:
- Zwiemy się Merkantami, magu. Podróżujemy przez odmienne płaszczyzny egzystencji, szukając szansy uczciwego i przede wszystkim sowitego zarobku. Staramy się zawsze pojawiać tam, gdzie potrzeba najwyższej jakości wyrobów, bez względu na to czy będą to napełnione mądrością, rebrne mimiry czy tez bezlitosna i zimna stal Acheronu. Jesteśmy neutralni, magu. Wieki temu odkryliśmy że Plany uzupełniają się nawzajem i że można to wykorzystać roznosząc ich dobra - gdy skończył, pokazał ci na swej olbrzymiej otwartej dłoni garść przedziwnych monet. Cześć z nich była wykuta ze srebra lub złota ale miała nietypowe kształty, inne zostały wykonane z tęczowych kryształów bądź czerwonej, przypominającą zakrzepłą krew skały. Twoja wyobraźnia sięgnęła pamięcią do jednej z dawnych wypraw, kiedy to otarłeś się o daleką przestrzeń znajdującą się poza snami i marzeniami śmiertelników...

Offline

 

#15 2008-06-28 19:09:19

Leurii

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2008-05-24
Posty: 6
Punktów :   

Re: Fantazje: Preludium

Tak, zdecydowanie nie będę popadać w paranoję, pomyślałem. Poszedłem do domu i zamknąłem drzwi. Zabezpieczyłem je prostym zaklęciem, który poinformuje mnie, gdy ktoś wchodzi lub wychodzi przez drzwi. W Okna nie miałem, właściwie nie było po co go tu mieć. I tak widziałem w ciemnościach, a widok za nim nie zachwycałby. Tym razem sprawdziłem księga, czy nie ma żadnych zabezpieczeń i wykryłem kilka. Szybko je usunąłem i... zawahałem się. Może były tam też takie, których nie potrafiłem usunąć. Gdybym jednak zapytał się o to starszego, wzbudziłbym podejrzenia. Postanowiłem więc zaryzykować i otworzyłem księge na pierwszej stronie. Nie wydobył się z niej żaden ryk, uznałem to więc za dobry omen. Większość stronic ukazywała historię Netherilu, mnie jednak interesowały konkrety. Przekartkowałem więc szybko wielki tom aż natknął się na coś co mnie zaintrygowało. Był zatytuowany "Podróże planarne". Zawsze ciekawiło mnie, jak naprawdę się tu dostałem. Zagłębiłem się więc w lekturze, chowając księgę pod łóżko, gdy słyszałem najcichsze nawet kroki. Teraz się bałem.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.priwm2.pun.pl www.f1speed.pun.pl www.qp.pun.pl www.adres5175415.pun.pl www.aplikacjakielce.pun.pl